czwartek, 30 kwietnia 2015

#6 "Staw"

Stałam tam jak wryta i nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
Michał... śpiewał... dokładnie... prawie... tak... jak... Ed...
Lena jak na razie nie widziała mojej miny i reakcji, bo gapiła się w ekran jak zaczarowana. A ja nie mogłam się ruszyć... Dopiero pod koniec piosenki, powoli zaczynało do mnie docierać co tu się dzieje...
To piosenka Eda.
Ten chłopak śpiewa praktycznie jak Ed.
Ten chłopak to nie Ed.
Ten chłopak wygląda prawie jak Ed.
Ten chłopak to nie Ed.
Ten chłopak to Mihey.
Ten chłopak to nie Ed.
Ten chłopak to Michał.
Ten chłopak mnie zna.
A ja znam jego.
Piosenka się skończyła, a ja dalej nie mogłam się ruszyć. Lena oderwała się od ekranu i spojrzała na mnie z takim zacieszem na twarzy, jaki naprawdę rzadko u niej widuję... Widząc moje zszokowanie uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaczęła się śmiać z tego, że odniosła sukces i wreszcie mnie czymś zainteresowała.
Ale ona nie ma pojęcia, czemu tak stoję jak wryta.
Ona nie ma pojęcia, że ja go znam.
Ona nie ma pojęcia, że on mieszka w naszej wsi.
- Zajebiste prawda?!?! - zaśmiała się - Widać, że Ci się spodobało! Wywarł na Tobie takie wrażenie, że sama nie wierzysz, co nie?!
- Lena... - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Tak wiem, jestem genialna... Ale posłuchaj tego... - już ładowała kolejną piosenkę - było to Bloodstream. Tym razem szczena opadła mi całkowicie... To było idealne! On grał wszystko dokładnie tak samo jak Ed! Przejście było idealne, zapętlona na loop station brzmiało wręcz identycznie jak na żywo w wykonaniu Sheerana... Jasna cholera, czy to jest w ogóle możliwe?!
Gdy piosenka się skończyła, ze stoickim pokojem pożegnałam Lenę, odprowadziłam ją do drzwi i gdy znikła na progiem natychmiast pędem pobiegłam po telefon i napisałam smsa do Michała... "Masz czas? Spotkajmy się, co ty na to?" ...odpisał po kilku minutach... "Dla Ciebie zawsze! Gdzie i kiedy?" ...napisałam... "Za pół godziny na przystanku. Weź gitarę."... zgodził się.
Przez te pół godziny, oglądnęłam jego kanał na YouTube - miał 25 tysięcy subskrybentów! i wysłuchałam wszystkie jego covery Eda: Kiss Me, Bloodstream, The A-Team, Drunk, Give Me Love, Thinking Out Loud, I See Fire...  Byłam oczarowana...  Najwięcej wyświetleń miało wykonanie Kiss Me - 120 tysięcy oraz Give Me Love - 78 tysięcy, pozostałe wahały się w okolicach 50 tysięcy. No nieźle... Czemu ja wcześniej nie wpadłam na to, żeby go posłuchać?
W lekkim letargu wyszłam z domu, ale po drodze otrzeźwiałam. W myślach powtarzałam sobie: "Plan jest taki: Idziemy nad staw, zagaduję i podpuszczam go, żeby mi coś zaśpiewał. A potem to niech się dzieje co chce. Muszę to usłyszeć. Muszę zobaczyć czy to prawda."
Gdy zbliżałam się do zatoczki, Michał już czekał. No, no, powiem że punktualność to zdecydowanie jego zaleta. Jeszcze nigdy na niego nie czekałam, zawsze był na umówioną godzinę, nawet wcześniej. Gdy podeszłam, przytulił mnie na przywitanie. Nie wiem co mi odbiło, ale wyszło tak naturalnie, że ja zrobiłam to samo. Trwało to może ze trzy sekundy, ale w tym momencie można powiedzieć, że odpłynęłam. To było takie mega spontaniczne, naturalne no i... słodkie.
- Cześć piękna - przywitał się - Miło Cię widzieć.
- Cześć - uśmiechnęłam się - Nudziło mi się w domu i pomyślałam, że możemy się spotkać... Chodź - chwyciłam go za rękę - Pójdziemy w takie jedno fajne miejsce.
- Super, ja zawsze chętnie - słodził mi - Ale po co chciałaś żebym brał gitarę?
- No, domyśl się - zakpiłam żartując - Pomyślmy... Znamy się już trochę, ty jesteś piosenkarzem, a ja jeszcze nie słyszałam jak śpiewasz. Muszę nadrobić zaległości! - zaśmiałam się
- Ale przecież możesz mnie posłuchać na YouTube... - odpowiedział.
- Ej, na żywo a nagranie to całkiem co innego! - pokręciłam głową - Jeśli naprawdę jesteś taki dobry jak mówisz, to zaraz się przekonamy - podpuszczałam go.
- Spooooko, nie ma sprawy! - zgodził się i ruszył za mną.
Szliśmy dłuższą chwilę nad staw. Podczas spaceru opowiedział mi ze szczegółami swoją historię kariery. To było fascynujące - poznać zmagania kogoś od tej strony: ile ktoś się musi namęczyć, rozreklamować, mówić o sobie, ćwiczyć - żeby kogoś zainteresować sobą. Powoli zbliżaliśmy się do celu.
- Chodź, tutaj trzeba skręcić - sprowadziłam go w krętą drogę gruntową.
- Co to za miejscówa? Lubie takie klimaty!
- Jeszcze kawałeczek... Dwie minutki dosłownie... - na rozdrożu ścieżek, o ile tą zarośniętą dróżkę można było tak nazwać, skręciliśmy w lewo - I będziesz w jednym z najpiękniejszych miejsc w tej okolicy... - Szliśmy jeszcze góra minutkę i naszym oczom powoli ukazywał się niewielki staw obrośnięty z jednej strony drzewami a z drugiej liściastymi krzakami. Zaprowadziłam go na zbocze gdzie trzeba było zejść prawie do poziomu wody - była tam zatoczka z trawy i piasku, w której zawsze przesiadywałam z Grahamem.
- Jesteśmy - oznajmiłam z zadowoleniem.
- Łaaał... - rozejrzał się w około - Robi wrażenie, pięknie tutaj... Tak magicznie...
- No właśnie, nie? - zaśmiałam się - Zawsze gdy tutaj przychodzę, a raczej - przybiegam, to samo stwierdzam! W nocy jest jeszcze piękniej, a zwłaszcza podczas pełni, gdy księżyc odbija się w wodzie a dookoła jest jasno prawie jak w dzień... - opowiadałam.
Usiedliśmy. Uśmiechnął się do mnie, wziął gitarę, nastroił ją i zaczął grać "The A-Team". Zamarłam. To było to. Dokładnie to samo. Wpatrywałam się w niego i jego uśmiechniętą, rozśpiewaną i rozmarzoną twarz...
Chyba zauważył moją reakcję więc skończył po pierwszym refrenie i zwrotce.
- Bardzo źle? - zapytał z uśmiechem bo oczywiście wiedział, że zaprzeczę.
Milczałam przez chwilę, spojrzałam na niego, to na wodę, to na piach, aż wreszcie zagryzłam dolną wargę chcąc powstrzymać ten powalający uśmiech...
- No chyba sobie żartujesz... - wydusiłam wreszcie - Jeśli siedziałbyś tyłem do mnie i widziałabym Cię pierwszy raz, to na bank pomyślałabym, że to Ed Sheeran! No bez kitu! Śpiewasz praktycznie tak samo jak on!
- Oj, no bez przesady...- speszył się i próbował ukryć uśmiech - Aż tak? - zapytał z niedowierzaniem
- Mówię serio... I żartowałam, kiedy mówiłam, że nie słuchałam Cię wcześniej... Dzisiaj, moja przyjaciółka Lena znalazła Twoje nagranie Kiss Me w internecie. Wpadła do mnie jak burza, taka była podekscytowana... I jak Cię usłyszałam to wryło mnie w ziemię, nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam uwierzyć, autentycznie - myślałam, że to Ed... - opowiedziałam mu - Gdy już ochłonęłam, pomyślałam że muszę to usłyszeć na żywo...
Patrzył na mnie z tak rozbrajającym uśmiechem, niczym małe dziecko które dostało wymarzoną zabawkę. A potem zaczął śpiewać Kiss Me... Powoli zaczynało się ściemniać. Patrzyłam na niego, na staw, na księżyc... Czułam się mega podekscytowana. Na chwilę zamknęłam oczy i przez ułamek sekundy wydawało mi się, że to Sheeran siedzi obok mnie i mi śpiewa. Szybko otworzyłam oczy i znowu spojrzałam na niego. Powoli kończył, a ja siedziałam i uśmiechałam się jak głupia.
Potem wszystko potoczyło się tak szybko, w ułamku sekundy...
Gdy skończył uśmiechnął się, odłożył gitarę, przysunął się do mnie i niczym się zorientowałam
- pocałował mnie...

8 komentarzy: