poniedziałek, 27 kwietnia 2015

#5 "Cover"

Było super, można to nazwać może nawet i randką. Ej, ale ja nie wiem czy jestem gotowa na rozwijanie tego zauroczenia. No bo przecież, nie mogę powiedzieć, że się zakochałam w chłopaku którego znam kilka dni... To byłoby bardzo dziecinne...
Żeby to przemyśleć, wzięłam Grahama i pobiegłam nad staw. Moje miejsce, moje zacisze. Spojrzałam na taflę wody... Była taka spokojna... Ona nie miałam takich problemów... Po prostu tam sobie była, falowała we wszystkie strony, nic nie mogło jej stamtąd ruszyć. Żyła swoim życiem. O ile można nazwać to życiem. Przecież woda nie żyje. O mój Boże... Skąd u mnie takie chore przemyślenia?
Posiedziałam tam jeszcze chwilę, pogadałam sobie z Grahamem i stwierdziłam, że będę starała się być jak ta woda. Zaangażuję się i zobaczymy co z tą wyjdzie. Będę jak woda - będę sama wyznaczać sobie nowy brzeg i płynąć swoim nurtem do spełnienia. Jeśli coś ma z tego wyjść, to niech się tak stanie. Pełna optymizmu i z lekkim dreszczykiem emocji wróciłam do domu.
Nazajutrz rano, zaraz po przebudzeniu, gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu, ujrzałam półprzytomnym wzrokiem, że dostałam smsa. Co jest? Przecież rzadko kto do mnie pisze, a już tym bardziej o tej godzinie... Odblokowałam wyświetlacz i ujrzałam wiadomość od... Michała. No nie. "Cześć piękna, miłego dnia:* "
Mimowolnie się uśmiechnęłam. To było słodkie. Miło jest dostać takiego smsa. A co mi tam, zaszaleję i mu odpiszę. "Dzięki, nawzajem:) " Bez buziaka, żeby się za bardzo nie podjarał... "Mam dla Ciebie ciekawą nowinę, będziesz na przystanku?" Odpisałam: "Tak, właśnie się zbieram do szkoły" Szybko dostałam odpowiedź: "Bądź wcześniej kilka minutek! Do zobaczenia!" Cóż to może być?
Dotarłam na czas, a Michał już czekał.
- Chodzisz na 13. Liceum Ogólnokształcącego prawda? - zapytał od razu.
- No tak, a skąd wiesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- A co ty na to, gdybym powiedział Ci, że będę chodził z Tobą do szkoły? - dalej drążył z zawadiackim uśmiechem.
- No... Byłoby ciekawie... - zgodziłam się.
- To wyobraź sobie, że od jutro to będzie możliwe!
- Co?! Naprawdę?! Ale super! - ucieszyłam się - Skąd wiedziałeś do której szkoły chodzę?
- Nie pytaj, ja wiem wszystko! - zaśmiał się - To Twój autobus?
- Tak - odpowiedziałam.
- To od jutra będzie nasz - powiedział i cmoknął mnie w policzek - Miłego dnia, piękna.
Stałam tam dobrą chwilę i już prawie uciekłby mi autobus, ale w ostatniej chwili do niego wsiadłam. Łał, to było coś. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było słodkie.
Założyłam słuchawki i włączyłam "Kiss Me" - idealnie.
No i znowu cały dzień nie mogłam się skupić...
Późnym popołudniem, Lena wpadła do mojego domu jak burza...
- Staaaaaara!!! Ale mam odkrycie!!! - zaczęła wrzeszczeć na cały dom.
- Spokojnie... Co jest? - starałam się ją uspokoić, ale chyba była w za dużej euforii...
- Normalnie gość jest genialny!
- Ale kto? - nadal nic z tego nie rozumiałam.
- No bo wiesz, ja też lubię tego twojego Szirana, ale wiesz, że bardziej to lubię wyszukiwać w necie różne covery i występy na żywo, co nie? - opowiadała mi z entuzjazmem - No i wiesz, znalazłam GENIALNY cover Kiss Me takiego jednego chłopaka co wrzuca nagrania na YouTuba...
- No dobra, dobra, i to tak bardzo Cię podjarało? - zaśmiałam się. Przecież ona codziennie grzebie w internecie i znajduje mnóstwo świetnych wykonów, ale nie jara się nimi aż tak bardzo... Ten ktoś, kogo teraz znalazła, musi być naprawdę dobry. Ale na pewno nie lepszy od Eda!
- No dobra, pokaż mi skoro już tu tak wpadłaś... BEZ ZAPOWIEDZI... - powiedziałam z akcentem na ostatnie słowa.
- Oj stara, wybacz, no nudziło mi się w domu! - zaśmiała się - Patrz!
Włączyła play. Najpierw zobaczyłam tytuł piosenki, oryginalnego wykonawcę, a potem zbliżenie na gitarę jakiegoś gościa który grał wstęp do Kiss Me. Poleciały znajome dla mojego ucha dźwięki... Po chwili usłyszałam ten głos... Ej no, przecież to był Ed, co ona mi tu puszcza? Nadal nie widziałam twarzy i już miałam mówić, że to Rudy, ale zbliżenie powoli się oddalało, co pozwoliło mi zobaczyć twarz śpiewającego chłopaka.
Zamarłam.
To był on...
To był Michał...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz