Pocałował mnie.
A ja, zamiast się zbuntować, odsunąć tylko odwzajemniłam. Rozum mówił nie, serce tak. Co się ze mną dzieje, do jasnej cholery?! Romantyczka się znalazła...
Przez te kilka sekund zapomniałam o całym świecie. Byłam tylko ja i Michał. Po pocałunku spojrzał na mnie, ja na niego i mocno mnie przytulił... A ja, zamiast się zbuntować, odsunąć oczywiście co?... odwzajemniłam. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę i milczeniu, przytuleni do siebie. Przez głowę przewijało mi się tysiące myśli... Co ja robię...? Dlaczego daję mu nadzieję...? Dlaczego on to robi...? Co on we mnie widzi...? Dlaczego mnie to tak kręci...? Dlaczego się nie odsunę...? Dlaczego się waham...? Dlaczego....?
Gdy skończyła się ta scena rodem z jakiegoś filmu romantycznego, spojrzałam na niego i już miałam mu coś mówić, ale mi przerwał kładąc mi palec na ustach:
- Ciii... - uśmiechnął się jednocześnie - Pozwólmy trwać tej chwili, Weronika... Poddaj się, przecież wiem, że chcesz, że tego potrzebujesz... - mówił tak magicznym głosem, że moje racjonalne myślenie w sekundzie poszło się....
Zaczął mi grać Give Me Love. Nie wiem jak to się stało, ale refren zaczęłam śpiewać z nim. To wyszło nam tak naturalnie jak na lutowym koncercie Rudego w Warszawie. Całe emocje ze mnie uszły. Śpiewałam dopóki się nie rozpłakałam. Zauważył to, ale grał dalej. A ja gapiłam się na niego i śmiałam się przez łzy. Skończył dopiero po całej piosence.
- Co się stało?...
Zagryzłam tylko wargę, uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
Jak to jest, że gość którego znam kilka dni sprawia, że czuję się przy nim tak zajebiście bezpiecznie? Że ufam mu, jakbym znała go kilka lat?
- Dobra dobra, koniec bo się tu rozkleję całkowicie - zaśmiałam się ocierając łzy z oczu.
- W porządku? - zapytał.
- Taaak, po prostu nie rozumiem czegoś...
- Czego?
- Zjawiasz się tak nagle z dnia na dzień, przewracasz moje życie o 360 stopni, niby dopiero się poznajemy, a ja mam wrażenie jakbyśmy się znali od zawsze... Jak to jest? Coś ty ze mną zrobił? - wypaliłam. Nie chciałam mu tego wszystkiego mówić, ale po tym wszystkim było mi już wszystko jedno...
- Posłuchaj tego, a zrozumiesz... - zaczął grać "Everything Has Changed" O mój Boże... znam to na pamięć! Nieświadomie włączyłam się w refrenie niczym Ed przy Taylor, i to zabrzmiało nam to tak pięknie... Śpiewałam ten tekst chyba po raz tysięczny, ale dopiero teraz, śpiewając go przy Michale, prawdziwie zrozumiałam o czym jest. Wszystko się zmieniło... A ja muszę te zmiany zaakceptować... Wystarczająco się w życiu nacierpiałam, może nareszcie będzie dobrze... Tylko nie mogę tego spieprzyć. Wszystko zależy ode mnie. Mam przed sobą chłopaka który wydaje się, że się we mnie zakochał. A ja? Czy ja się zakochałam? A może to tylko zauroczenie? Może warto zostawić przeszłość za sobą? Zostawić w tyle jego problemy z Olgą? Może ta historia ma szansę przetrwać chociaż trochę? Chciałabym zobaczyć jak to jest...
- Wiem, że może to szaleństwo, ale co Ty na to... - zaczął i spojrzał na mnie. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, nie spodziewałam się tego co zaraz powie... myślałam, że chodzi mu o to żebyśmy razem pośpiewali - ...żebyśmy spróbowali stworzyć... związek?
Nie.
Co?
Nie.
On nie mówi tego na serio...
Związek?
Że co?
Chce, żebyśmy byli parą?
Takiej wewnętrznej batalii pomiędzy sercem a rozumem, nie stoczyłam jeszcze nigdy w moim życiu. Siedziałam tam, wtulona w niego, i milczałam. Wyczuwałam jego strach i zmieszanie. Bał się, że przesadził... Bo ja milczałam... Idiotko, powiedz coś wreszcie!
- Michał... - zaczęłam, ale słowa uwięzły mi w gardle.
Łza poleciała mi z oka ale szybko ją obtarłam.
Chyba nie zauważył.
Westchnęłam.
Spokojnie, rozluźnij się.
Powiedz mu to.
Powiedz mu to co czujesz.
On na to czeka.
No dalej.
Dasz radę.
Teraz.
Raz, dwa...
- W porządku - oswobodziłam się z jego objęć i spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy - Zgadzam się.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem przemieszanym ulgą, radością, wzruszeniem i podekscytowaniem. Znów wyglądał tak słodko jak dziecko. Zaśmiałam się.
- Zgadzam się - powtórzyłam - Dobrze słyszysz.
Przytulił mnie tak mocno, jak jeszcze nikt nigdy mnie nie tulił. A potem pocałował mnie powtórnie. Ale cóż to był za całus, mój Boże... Czuł się już o wiele swobodniej. A ja po raz kolejny odleciałam.
Siedzieliśmy tam do rana. Dosłownie. Zagrał mi wszystkie piosenki jakie umiał. Rozmawialiśmy całą noc. Opowiedziałam mu o sobie, o swoich pasjach, o treningach (obiecał, że będzie mnie wspierał w mojej metamorfozie), o Grahamie, o muzyce, o tym co przeszłam, i jak pokochałam Eda... A on opowiedział mi o swojej karierze, jak w dzieciństwie uczył się grać na gitarze, jakie miał problemy przez rudą czuprynę, jak znalazł przyjaciół i jak znajomi reagowali na jego rozwój i popularność. Temat zszedł oczywiście raz na wątek Olgi, ale obiecałam mu, że razem damy jej radę. Mimo wszystko widziałam jego strach. A ja? Nie wiem jak to zrobiłam, ale czułam w sobie siłę.
Czułam, że możemy się jej przeciwstawić i może nawet jej pomóc...
Byłam gotowa do sprowadzania ją na dobrą ścieżkę.
Tylko wtedy jeszcze nie spodziewałam się do czego ona jest zdolna...
Świetne😁
OdpowiedzUsuńSuper i dalej czekam na ich dalsze losy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, w następnym rozdziale trochę się pokomplikują sprawy, dowiemy się też co nieco więcej o bohaterach :)
OdpowiedzUsuń